19 marca 2012

"Kraina prozaca" (Elizabeth Wurtzel)

motto: „Już na początku mojego życia, było o wiele za późno” (Marguerite Duras, „Kochanek”)

---

Czuję się jak wybrakowany towar, jakbym zeszła z linii montażowej kompletnie schrzaniona i rodzice musieli oddać mnie do naprawy zanim upłynie termin gwarancji. A przecież rozpadłam się już tak dawno temu!

---

Mam niesamowite, niemal namacalne uczucie, że się rozpadam, choć nie istnieje po temu żaden powód, i – co gorsza – nic na to nie mogę poradzić. Jedna rzecz mnie naprawdę niepokoi: scena, którą odgrywam, coś mi przypomina. Przypomina mi całe moje życie.

---

A przecież jestem pewna, że kiedyś miałam rumiane policzki i blask podniecenia w oczach, który sugerował tyle możliwości.

---

Tylko tyle chcę od życia: żeby ten ból nie był bezcelowy.

---

A ja chciałam poznać najgorsze, chciałam poznać ten ból do końca.

---

Pewnego dnia nagle odejdę, jak kot, ale sztuczne ciepło mojego uśmiechu, błazeńskie wygięcie ust, jakie widuje się u bardzo smutnych ludzi lub złoczyńców w filmach Disneya, pozostanie, ironiczne memento.

---

Nikt nigdy nie pojmie potęgi moich wspomnień, które są tak niewzruszone i żywe, że nie potrzebuję psychiatry, by mi powiedział, że doprowadzają mnie do szaleństwa.

---

Łzy spadają, nie jak deszcz, lecz jak ciosy.

---

Mówię każdemu z nich to, co moim zdaniem, chciałby usłyszeć, ponieważ jest to jedyny sposób zagwarantowania sobie ich miłości.

---

[…] zatracona w samotności, która miała trwać wiecznie, w opustoszeniu, które nie miało się nigdy skończyć.

---

Czułam się jak człowiek cierpiący na klaustrofobię, który, żeby zabić strach, postanawia zamieszkać w małej, ciemnej jaskini.

---

Nie obchodziło mnie nic z wyjątkiem mojego cierpienia.

---

Nie potrafię się przedostać do życia, które toczy się po drugiej stronie szyby, gdzie świat jest miękki jak muł i ludzie nie boją się w nim tarzać.

---

[…] i chyba właśnie wtedy zrozumiałyśmy obie, że jeżeli nawet istnieje zbawienie, jest w nim zawsze jakiś haczyk.

---

Teraz wiem, że gdybyśmy po prostu odrabiali lekcje, kładli się spać przed dwunastą i wstawali na poranne zajęcia – gdybyśmy żyli jak normalni ludzie – uniknęlibyśmy z powodzeniem wielu niedorzeczności. Bylibyśmy zbyt zajęci pogonią za celowym życiem, by uczestniczyć w drugorzędnych melodramatach. Ale nie należeliśmy do normalnych ludzi. Byliśmy zdesperowani i stuknięci, wszyscy, co do jednego.

---

Byłam jedynym człowiekiem szukającym prawdziwej miłości w burdelu.

---

Marzyłam, że pojadę do nibylandii, gdzie złe nastroje, brzydkie myśli i czarne fale po prostu nie istnieją.

---

Mówię mu, że potrzebuję pomocy. Bardzo potrzebuję. Mówię, że się boję. Mówię, że ziemia ucieka mi spod nóg, że sufit zaraz wyląduje mi na głowie. Mówię mu, że czuję się jak wieżowiec w stylu art deco, jak Chrysler Building, ale moja konstrukcja się wali, szkło sypie się na chodniki, wokół moich nóg. Stąpam boso po szkle, a wokół jest ciemna noc. Składam się z okruchów szkła i jestem tym kimś ranionym przez szkło. Zabijam się.

---

Z takiego czy innego powodu nagle okazało się, że ja, dziewczyna, która bała się narkotyków, ponieważ zmarnować umysł to straszna rzecz, zapragnęła go zmarnować i to możliwie prędko.

---

Pytają mnie, czy brałam narkotyki w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin, a ja mówię „nie”. Potem mówię: No, może wypiłam trochę kompotu i wciągnęłam trochę koki, ale tylko po to, by przedłużyć działanie ekstazy.

---

Każdy mężczyzna, w którym się zakochuję, zmienia się w Jezusa Chrystusa w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin znajomości.

---

Rozpaczam po utracie czegoś, czego nigdy nie miałam.

---

Mogę tylko patrzeć na siebie z boku, siedzieć przy swoim pustym korpusie i obserwować potoki łez, które nie przynoszą ulgi, ponieważ nikogo nie ma w środku. Odeszłam.

---

Nikt jej nie powiedział, co jest z nią nie w porządku. Po prostu leżała w łóżku, wpatrując się w różowe ściany, łykając różowe pigułki, które dawała jej pielęgniarka w białym kitlu. W przerwach między pigułkami zielonymi i żółtymi. I morzem niebieskich.

---

Z pewnością oszustwo i zdrada w związkach międzyludzkich nie są niczym nowym, ale kiedyś ranienie drugiego człowieka było czymś złym, podłym. Teraz jest czymś normalnym, częścią procesu rozwoju.

---

Jest niedziela, a niedziele są takie jednostajne, można tylko nadrabiać zaległości w nauce, pielęgnować kaca i łykać aspirynę.

---

Nienawidziłam go, ponieważ dla niego rzucałam wszystko, choć nawet mnie o to nie prosił.

---

Ciągle szukamy słów na określenie naszej miłości, jej rozmiarów, jej składu, pewni, że czegoś takiego nie doświadczył nikt od czasów stworzenia.

---

[…] jestem jedynie sumą bólu, otwartą raną, która może okazać się śmiertelna.

---

Gdybym była alkoholikiem, powiedziałabym, że chcę drinka, ale ponieważ nie wiem, kim jestem, nie wiem czego chcę. Ale chcę tego natychmiast!



Polub cytaty z tej książki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy